4 Sierpnia 2022

Trauma silniejsza niż trąba powietrzna

A jak  będzie „powtórka”?

 

Od czasu wichury nie posadzono w Tykocinie ani jednego drzewka, a wycięto niepoliczone ilości. Trauma paradoksalnie spowodowała, że ludzie kontynuują dzieło zniszczenia. Wichura w Tykocinie trwa nadal.

 

30 lat temu 4 sierpnia 1992 roku nad Tykocinem przeszła potężna wichura, która poczyniła ogromne szkody w drzewostanie i przeobraziła radykalnie krajobraz miasta, ale nie tylko,   zmieniła także mentalność mieszkańców. Wpłynęła na  postrzeganie obecności drzew jako potencjalnego zagrożenia. A co jeśli  będzie „powtórka”? Unikajmy drzew jak się da. Po wichurze zaczęło się wycinanie ocalałych drzew, kończenie dzieła zniszczenia. Twa ono do dziś.

O tykocińskim „Armagedonie” dużo już napisano, w powojennej historii Tykocina to  drugi w kolejności dramat i dzieło zniszczenia po melioracji Narwi w latach 70-tych XX w. Sprawcą była tym razem przyroda, trąba powietrzna, która nie zapowiedziana przez meteorologów  przeszła nad okolicą i miastem pewnego spokojnego sierpniowego popołudnia. Każdy z mieszkańców ma swoją dramatyczną i barwna opowieść o tych kilkunastu minutach grozy. Ale ważne jest to, co działo się po wichurze, jakie przyniosła skutki w sferze codziennego życia miasta i jak wpłynęła obecne życie  mieszkańców i jak nadal je determinuje.

Skutki wywołane kataklizmem widoczne są na tylko na bezdrzewnym po dziś dzień Placu Czarnieckiego. Wichura w ludzkiej świadomości dzieje się każdego dnia. Kilka miesięcy temu, na tykocińskim cmentarzu „padły” dwie ostatnie lipy.

Urok  Tykocina roku widać  na starych zdjęciach i filmach. Całe miasto tonie w zieleni, wszędzie na ulicach pełno cienia i słońca przesączonego przez liście. W 1992 roku drzewa na Placu Czarnieckiego mają 57 lat. Władze miasta zadecydowały o ich posadzeniu w 1935 roku, brukowany XVIII wieczny rynek zarastał trawą, zaplanowano tu skwer, który powstał tuż przed II wojną.

Może to szokujące, ale więcej drzew wycięto bezpośrednio po wichurze niż zostało przez nią zniszczonych.

Niszczycielski wir powietrza przekręcił nam w głowach. Uświadomiliśmy sobie: mamy w Tykocinie drzewa. Nie po to przebudziliśmy się, by ograniczyć niekontrolowane zarastanie cmentarza i stworzyć plan zagospodarowania zielni, ale by ciąć jak leci, bo co będzie gdy  trąba przypomni sobie o Tykocinie?


Fot. Czesław Matusiewicz, Maria Markiewicz, Janusz Korbel 

 


CDN

 

Drzewa wycięte w kolejnych latach po wichurze:

 

 

Lipa na ulicy Klasztornej obroniona przed wycinką w wyniku interwencji Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego "Pędziwiatr" padła ok. 2020 roku

 

 

 Drzewa na cmentarzu podpalane, niszczone i zabijane przez trzydzieści lat praktycznie zniknęły z miejsca wiecznego spoczynku. Ostatnie dwie lipy okalające cmentarz wycięto kilka miesięcy temu w obawie przed ponowną wichurą, mimo że przeżyły zimową wichurę tego roku, która przewróciła nagrobki.

 

 

Dwie dorodne wierzby płaczące i kilka innych drzew na nabrzeżu Narwi wycięto rok temu podczas budowy kamiennej tzw. ekologicznej ścieżki edukacyjnej.

 

 

  Przykłady możnaby mnożyć..