Tykocin w zgniło-szarych politycznie latach pięćdziesiątych był najbardziej kolorowym i najweselszym miejscem na świecie. Szczególnie kolorowo i radośnie było pomiędzy kościołem a drugim domem od strony rzeki.
Na zdjęciu jest ostatni z kryminalistów, który mieszkał na stałe w Tykocinie. Nic dziwnego, że moja córka Justyna go nie poznała, bo na wszystkich innych zdjęciach był zawsze elegancki, chciałoby się rzec - dystyngowany.