1 Lipca 2018

Wystawa "133 opowieści" jako zachęta dla pamięci

Olejny obraz przedstawiający młyn zniszczony przez wojska carskie w 1914 roku, uszyta w domu polska flaga zawieszona w dniu odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku, carski paszport, na którym żydowska dziewczynka emigruje z Tykocina do Ameryki w 1906 roku, fotografia związana z losami chrześcijańskiej rodziny, która w 1889 wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Pocztówka z Paryża wysłana w 1922 roku, książka adresowa Tykocina z 1929 roku, program obchodów Święta Konstytucji 3-go Maja, które ramię w ramię świętowali żydowscy i chrześcijańscy mieszkańcy miasta, zdjęcia dwóch szkolnych koleżanki - Polki i Żydówki - rozdzielonych na zawsze przez wojnę, stara fajka flisaka odnaleziona na dnie Narwi, zdjęcia żydowskich flisaków z okresu międzywojennego, stare radio, fotografia członków straży ogniowej z 1937 roku, zdjęcie starego kina Hetman, nagrania audio świadka zagłady tykocińskich Żydów w 1941 roku, akt sprzedaży wiatraka, dokument z Okręgowego Urzędu Likwidacyjnego końca lat 40 wyliczający „mienie opuszczone” (żydowskie) – ukazujący nazwiska nowych właścicieli w miejscu przedwojennych, anonimowych („Żyd wyjechał”. „Żyd nie żyje”), dokument zakupu żydowskiego domu w 1946 roku, listy rodzinne, dokumenty związane ze statusem Tykocina w latach 50., narzędzia szewskie, talerz sederowy, historia zegarka miejskiego żydowskiego lekarza, dokumenty odbudowy miasta w latach 50., fotografie miasta z lat 60. I 70. XX wieku, początki rozwoju turystyki w Tykocinie: zdjęcia ze studenckich plenerów malarskich, stuletni bucik znaleziony podczas remontu domu, stary młotek, dzbanek na mleko.

 

Powyżej wymienione przedmioty, historie i fotografie, to tylko część obiektów, które znalazły się na wystawie w domu przy Placu Czarnieckiego 10, które nazwać możemy stymulantami pamięci (aide memoires). Być może najbardziej znaczącym przedmiotem jest katolicka książeczka do nabożeństwa zawierająca zakładki wycięte z korespondencji rodzinnej, niemieckiej przepustki z 1944 roku oraz hebrajskiej gazety „Hamizrachi”. Co te przedmioty mówią nam o dawnym życiu w Tykocinie? Każdy z osobna, jako zbiór, jako kolekcja? Co mają wspólnego?

 

Tykocin jest małym miasteczkiem z niepowtarzalną, ale zarazem tragiczną historią. Górujący nad miastem osiemnastowieczny kościół Świętej Trójcy oraz ulokowana na drugim krańcu miasta siedemnastowieczna Wielka Synagoga są świadectwami życia dwóch najważniejszych społeczności miasta, których wspólna dominacja trwała przez stulecia do 1941 roku.

 

Wiele faktów o Tykocinie jest powszechnie wiadomych: Tykocin jako miasto królewskie, siedziba sądów, królewskiego skarbca, biblioteki, archiwów, arsenału Zygmunta Augusta. Przez wieki miasto było centrum żydowskiej społeczności w regionie Podlasia. Z drugiej strony wspólnota katolicka: wiemy o  losach tykocińskich ziemian, księży, oficerów wojskowych-inwalidów, którzy mieszkali w Alumnacie. O żydowskich rabinach, badaczach Talmudu, wyróżniających się kupcach – część  nazwisk tych osób jest dobrze znana.

Tykocin, odległy od centrów władzy państwowej, przez stulecia było scenerią dla niezliczonych najazdów – z Zachodu najeżdżała je armia pruska, później wojska Trzeciej Rzeszy. Ze Wschodu, wojska carskie i Związku Radzieckiego. W przeszłości historia wydarzała się na “dużą skalę”, brutalnie obchodząc się z miasteczkami, takimi jak Tykocin, których ludność nie przekraczała 5 000 mieszkańców. W 1941 roku praktycznie wszyscy żydowscy mieszkańcy, połowa populacji miasta, została zamordowana przez niemieckich okupantów. Lokalna historia, która przez stulecia była historią współistnienia, dotarła do krańcowego momentu – gwałtownego końca.

 

Może się wydawać się, że po wszystkich traumach, których doświadczyło miasto, Tykocin, który skurczył się liczebnie oraz został zepchnięty na „boczny tor” historii, skazany jest na  życie przeszłością. Spoglądanie wstecz, w niespokojne odmęty minionych zdarzeń. Część polskich, jak i żydowskich turystów, którzy odwiedzają Tykocin szuka tutaj doświadczenia nostalgii. Atmosfery historycznego, polskiego miasteczka lub wyidealizowanego obrazu żydowskiego sztetl. Inni, chcą upamiętnić Żydów zamordowanych w 1941 roku.

Współcześnie dziedzictwo Tykocina składa się z nostalgii za wyidealizowaną przeszłością oraz horroru, którego doświadczyła lokalna społeczność: zgładzenia społeczności żydowskiej, oraz cierpień chrześcijańskich mieszkańców zadanych z rąk Niemców i Sowietów. Dziś Tykocin czerpie swoją popularność i dużą część dochodów z niepokojącej turystyki, budowanej na urokach przeszłości i teraźniejszości, a także zniszczenia, którego miasto doświadczyło podczas drugiej wojny światowej.

 

Choć wiele wiadomo o historii Tykocina, niewiele jest zapisów o życiu zwykłych ludzi zamieszkujących miasto. Jednak nie można opowiedzieć historii dawnego Tykocina bez wspólnej narracji o chrześcijanach i Żydach, ponieważ oba te narody żyły ze sobą ciasno splecione przez sąsiedztwo i wspólny rynek, zachowując jednocześnie silne odrębności. Historyczny charakter Tykocina wyrasta na tej złożonej relacji i wzajemnej zależności: rolników, handlowców i rzemieślników, chrześcijan i Żydów, a także relacji szlachty, księży i ​​rabinów z wszystkimi pozostałymi. „Czy wiesz, co sprawia, że ​​każde miasto jest takie polskie?" - zadał sobie pytanie dziewiętnastowieczny pisarz, Ignacy Kraszewski. „Żydzi" - odpowiedział. „Kiedy nie ma już Żydów, wkraczamy do obcego kraju ...". Obiekty z wystawy świadczą o tym silnym związku obu nacji.

 

W ciągu ostatnich trzydziestu lat w wielu częściach świata pojawiła się „nowa" historia. To historia próbująca opowiedzieć o tym, jak przeżyli swoje życie zwykli ludzie, historia codzienności. Niektórzy nazywają ją rodzajem „historii oddolnej", bowiem w przeciwieństwie do chwalebnej historii królów i władców, Kościoła, wojen i podbojów - którą wszyscy znamy tak dobrze ze szkoły - istnieje bardzo niewiele zapisów o przyziemnej, codziennej egzystencji przytłaczającej większości. Większość żyje i umiera, nie pozostawiając po sobie wielu śladów (źródeł) przydatnych dla historyków i badaczy. Przedmioty z przeszłości przetrwały w domach często przez przypadek, często zapominano o ich pochodzeniu i lokalnym znaczeniu. Niektóre wychodzą teraz z ziemi, często w kawałkach, inne z zakurzonych piwnic i strychów. Ważnym, a może najważniejszym czynnikiem ich przetrwania i ponownego odkrycia jest szczęśliwy przypadek. Kiedy powracają na światło dzienne, stają się znakomitym materiałem dla różnych interpretacji.

 

Na innym poziomie znajdują się oficjalne zapisy kościelne i dokumenty państwowe: akty narodzin, chrztów, małżeństw i zgonów. Te pozornie suche statystyki zestawione razem mają wielki potencjał, by ożywić ścieżki życia codziennego, nieznane nawet tym, którzy owe zapisy w tym czasie tworzyli. Istnieją różne dokumenty prawne, zapisy wspólnotowe, a dla Żydów pamiątkowa księga Sefer Tiktin, napisana przez Ocalałych z Zagłady. W końcu, choć nie mniej ważne, istnieją przedmioty materialne, przekazywane od pokoleń. Wśród nich są stare domy, które przetrwały spustoszenia wojny i czasu, dziwne narzędzia, meble i sprzęty domowe, rzeczy osobiste, fotografie, listy i tym podobne. O ile to możliwe, nasze rozumienie najnowszej przeszłości może również opierać się na retrospektywnych relacjach ustnych - wspomnieniach. Tutaj ograniczeniem granic zrozumienia jest długość życia i pamięci.

 

Czy codzienne przedmioty i opowieści zgromadzone na tej wystawie mogą służyć nam za punkt wyjścia, stając się zachętą i bodźcem stymulującym naszą pamięć (aide memoires)? Czy mogą pomóc nam w zrozumieniu przeszłości Tykocina i mieszkających tutaj ludzi?

 

Czy takie przedmioty lub dokumenty „mówią same za siebie", czy są one repozytoriami lokalnej lub domowej pamięci, czy też są nieme i zależą od znaczeń, jakie im przypiszemy? Czy, jeśli nie znamy pochodzenia przedmiotu, a jego historia zostaje utracona, to jego znaczenie zmalało? Kto ma opowiadać historię o przedmiotach codziennych: o ostatnich właścicielach, byłych właścicielach czy o obcych, którzy potrafią ułożyć różne wątki w taki sposób, w jaki często nie mogą tego zrobić mieszkańcy? W takim sensie dom każdego człowieka jest rodzajem muzeum, a wszystkie zgromadzone tam przedmioty mają swoje znaczenia, niektóre z nich szczególne dla jego mieszkańców wspomnienia.

 

Niektóre przedmioty niosą doświadczenia znane tylko rodzinie, dla innych wspomnienia mogły zostać utracone z pokolenia na pokolenie, dla jeszcze innych, przedmioty znalezione w domach mogą dzisiaj świadczyć o przykrych lub bolesnych związkach z przeszłością, z którymi ciągle trudno sobie poradzić. Jakie inne niespodzianki, jakie inne przedmioty z życia Tykocina mogły ukryć się na jego strychach i leżą od dawna na zakurzonych półkach, zamknięte i zapomniane w szufladach, skrzyniach lub szafach, cierpliwie czekając na swoje ponowne odkrycie i oddanie im głosu?  Powiedzą nam coś?

 

Alan Duben

Czerwiec 2018 roku  

 

 The Tykocin Exhibition as “Aide Memoires”

_____________________________________________________________________

Introduction by Alan Duben

 

An oil painting depicting a local windmill destroyed by the Russian army in 1918, a home-sewn Polish flag celebrating the newly emerging Second Republic dating from 1918,  a  Russian passport used by a Jewish girl from Tykocin for her emigration to America in 1906, a photo relating to the emigration of a Christian family to the U.S. in 1889,  a postcard sent from Paris in 1922, an address book from the same year, the program of a Constitution Day  celebration with Jews and Christians arm in arm,  photographs of two Christian school girls separated by war who never again met, a very old broken rafter’s pipe found at the bottom of the Narew, photographs of Jewish traders of timber from the interwar period, an old radio, a photograph of the fire brigade from 1937,  a photo of the old Hetman cinema, audio recordings relating to the mass murder of the Jews of Tykocin in 1941, a notarial document for the sale of a windmill,  an official register from the Liquidation Committee from the 1940s listing “abandoned” (Jewish) properties with the names of the new owners recorded in place of the former owners  who were indicated merely as “Jewish owner gone”, a document used for the purchase of a Jewish home in 1946, family letters, documents relating to the status of the town in the 1950s, cobblers’ tools, an old Seder plate,  a photograph of the desk clock of the Jewish town doctor, documents relating to the reconstruction of the town in the 1950s, photographs of the town in the 1960s and 70s, the beginnings of tourism in Tykocin: photos of Polish students visiting Tykocin as a tourists in the 1970s, a 100 year old child’s shoe discovered in the attic of a house undergoing renovation,  an old hammer, and an ordinary milk jug. These are just some of the quotidian objects and images or what might be called “aide memoires” to be found now on exhibit at 10 Czarnieckiego Square.   Perhaps one of the most telling objects is a Catholic prayer book with bookmarks cut from family letters, from a 1944 German passport, and from a fragment of a Jewish newspaper.  What do all these things tell us about life in Tykocin in the past, both individually, as a group and perhaps even in sum?  What do they share in common? 

Tykocin is a small town with a distinguished and a tragic history. Its towering eighteenth century cathedral standing at one end of the town center and its grand seventeenth century synagogue at the other are monuments to its two major communities, the Catholics and the Jews that shared and were dominant in the town over hundreds of years up until 1941.  Much is known about Tykocin: as a royal town, home to members of the court, and the depository of the royal treasury, the library, archives, and the arsenal of King Zygmunt August.  For centuries it was the center of the Jewish community of the whole Podlasie region.  On the Catholic side, we know the story of Tykocin’s nobles, its priests, and of retired military officers who resided at Alumnat.  For the Jews, rabbis, Talmudic scholars, and merchants stand out, and the names of some are known. 

This town, far from the centers of state or imperial power, has been the scene of relentless invasions over the centuries, from the West by the armies of Prussia, then Imperial Germany, and from the East by Imperial Russia and the Soviet Union. In the past, world history played itself out on a grand scale, often with great brutality in this town that rarely exceeded 5,000 inhabitants.  In 1941 almost all of the Jews, half the population of the town, were murdered by German invaders, and local history as it had been known over long centuries of living together came to an abrupt halt.  One gets the feeling today that in the aftermath of the traumas of its past, Tykocin, now diminished in numbers and sidelined, is left celebrating its past, gazing back in a state of silent disquietude.  Flocks of Polish and Jewish tourists come to experience the nostalgia of a quaint “old-time” Polish town or of an idealized Jewish shtetl, or both. Others come to remember the Jews murdered in 1941.  Both the nostalgia of an idealized past, the horrors of the destruction of the Jewish community, and the suffering of Christian residents at the hands of the Germans and the Soviets are indelible parts of the heritage of Tykocin. Tykocin today derives some of its income, and its new-found fame, from tourism – an unsettling tourism built both on its past and present character and beauties, as well as from the devastation the town experienced during World War II.  

While much is known about the history of Tykocin, there is little record of the lives of the majority of people who ever lived here. It is not possible to tell the story of Tykocin of the past without telling a tale of both Christians and Jews, as the lives of these two peoples were densely intertwined as neighbors and in the marketplace, while at the same time quite separate in many ways. Their lives were at the same time both very familiar and very alien to each other.  The historical character of Tykocin was built on that complex relationship and the mutual dependency of farmers and traders and craftsmen, Christians and Jews, and the relationship of noblemen and priests and rabbis with all of them. “Do you know what makes every town Polish?”  nineteenth century literary figure Ignacy Kraszewski once asked. “The Jews,” he replied. “When there are no more Jews, we enter an alien country….”  Objects from the exhibition attest to that dense relationship.

During the past thirty years or so, a “new” history has emerged in many parts of the world, a history seeking to tell the story of the way ordinary people lived their lives. Some refer to this as a kind of “history from below” in contrast to the glorious histories of kings and queens, the church, wars, and conquests that we all know so well from school. There are few records of the mundane, everyday existence of the overwhelming majority.  Most live and die without leaving much of a trace for future use by historians or others.  Objects from the past survive in homes often by chance, their provenance and local meaning frequently lost.  Some emerge from the earth, often in pieces, others from dusty basements and attics. Luck is an important factor in their survival and rediscovery.   When they reemerge they are fair game for diverse interpretation.

On another level there are church and state records: of births, baptisms, marriages, and of deaths.  Collated as seemingly dry statistics, such figures have the potential to bring to life patterns of everyday life unknown even to those living at the time of recording.  There are various legal documents, community records, and for the Jews, the memorial book Sefer Tiktin written by survivors after the war. And last but certainly not least, there are the material objects that have been passed down the generations.  Among these are the old homes themselves that have survived the ravages of war and time, odd tools, household furnishings and goods, personal possessions, photographs, letters, and the like. When possible, our understanding of the most recent past also can also rest on retrospective oral accounts. Here the limitations of a life span and of memory set the boundaries of understanding. 

Might displaying the everyday things found in this exhibition  serve as a starting point, perhaps one might even say an aide memoires, a “talking point”, in understanding the way people lived in Tykocin in the past? Do such objects or documents “speak for themselves,” are they repositories of local or domestic memory, or are they mute and dependent upon meanings we apply to them?  If we don’t know the provenance of an object is its story lost, its meaning diminished?  Who is to tell the story of quotidian objects: the most recent owners, former owners, or outsiders who are able to put diverse sources together in a way locals often cannot?  Everyone’s home is a kind of museum in this sense, and all the objects found there carry various degrees of meaning, some even distinct memories, for its residents.  Some carry memories known to the family, for others the memories may have been lost over the generations, for still others, objects found in homes today may carry painful or regretful connections with the past which are difficult to deal with.  What other surprises, what other objects from the lives of the people of Tykocin might lie hidden in the attics of their homes, might have long gone unnoticed on dusty shelves, been locked away and forgotten in drawers or chests, or stored in closets and are yet to be brought to life again and shared?  What will all of this mean?