Opalizujący polewą, podzielony przegródkami fajansowy talerz, na dnie których widnieją „żydowskie” napisy i znak wtórni w Karlsbadzie, znanym uzdrowisku na rewersie. Piękny, lecz bezużyteczny, szkoda wyrzucić. Na jednym z podwórek przy północnej pierzei placu staruszka w czarnej chustce sypie na talerz ziarno, przywołuje kury. Zamożnych żydowskich rodzin przy Placu Czarnieckiego, potencjalnie właścicieli talerza, było kilka przed wojną: najbliżej w domu zajmującym całą zachodnią pierzeję, łączącym się przybudówką ze sklepem kolonialnym i restauracją mieszkała Frida Gerszun – restauracja znajdowała się w budynku prostopadłym do placu a równoległym do ulicy Złotej. Przy południowej stronie w domu z czerwonej cegły z facjatką mieszkali Płońscy, właściciele wytwórni kwasu i lemoniady. Po sąsiedzku kamienicę wynajmowali Magistratowi przedsiębiorcy handlu drewnem Malarewicze, a po przeciwnej stronie pomnika Czarnieckiego był drewniany dom Osipowiczów. W latach 60-tych XX w. Alicja Matusiewicz zauważyła przypadkiem oblepiony ziemią talerz, zaproponowała zamianę – talerz za białe krzesło kuchenne, całkiem nowe. Umyła go i zdeponowała w szufladzie dębowej szafy, pomiędzy obrusami, kropidłem, świecą gromniczną i szydełkowymi serwetami.
In one of the courtyards at the northern frontage of the square, an old woman in a black handkerchief throws a grain on a plate, summons chickens. Useless, but it is a pity to throw it away, it is nice, says.