Podczas Święta Zmarłych odwiedzamy groby najbliższych i wrzucamy grosik na renowację zabytkowych nagrobków. Jednak znaczna część grobów pozostaje poza zakresem naszego zainteresowania, to groby często pozostające bez opieki, mogiły świadków historii lat okupacji i krwawej wojny domowej, jaka toczyła się tu po wojnie. Ofiarami są bardzo młodzi ludzie po jednej i drugiej stronie konfliktu.
Działalność powojennego podziemia antykomunistycznego owiana jest w Tykocinie ciemną sławą. Rekwizycje mienia prywatnego i państwowego, nieuzasadnione kontrybucje, wyroki śmierci wykonywane z zimną krwią. Z kolei ofiary akcji specjalnych Narodowego Zjednoczenia Wojskowego przeciw konfidentom komunistycznym również - według potocznej opinii - zasługują na potępienie, a co za tym idzie wieczne zapomnienie. Tym samym kilka lat powojennej historii Tykocina powinno zostać wymazanych z naszej pamięci. Czy słusznie?
Pomniczek Stanisławowi Gawle przy małej alejce obok katakumb wystawiła władza ludowa w latach 60-tych XX w. Pomnik sam w sobie jest unikalny, właściwie zasługuje na status zabytku. Stanisław Gawle nie ma w Tykocinie rodziny, grób pozostaje bez opieki. Pamiętam jego matkę - lata 50-te - panią w narzuconym na plecy krótkim futerku, przesiadującą całymi dniami na ławce w parku na Placu Czarnieckiego. Po jej śmierci znajoma rodziny opiekowała się grobem, dziś także jej nie ma.
Stanisław Gawle zginął rozstrzelany podczas akcji NZW w Tykocinie przeciwko konfidentom UB przeprowadzonej w nocy , w czasie której zginęło kilku innych młodych mężczyzn, funkcjonariuszy ORMO z tzw. listy Piegzy. Zostali pochowani w grobach rodzinnych na tykocińskim cmentarzu.
PIOTR GRABOWSKI ps. „Bajan” jest wymieniony na tablicy umieszczonej na kościółku cmentarnym pośród innych członków Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Skazany na karę śmierci zginął w 1946 roku w więzieniu w Białymstoku. Miał zaledwie 19 lat. Tablica zdaje się nie poruszać przechodniów, same nazwiska mówią niewiele. Warto dowiedzieć się, nie oceniając, jakie dramaty są tu zapisane.
Każdy dzień miał zapach krwi i prochu
Piotr był młodszym bratem Lucjana Grabowskiego z Kapic, dowódcy II Kompanii Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, działającej na terenie gminy Zawady w latach 1945-1947.
W końcu sierpnia 1945 roku komenda powiatowa NZW w Wysokiem Mazowieckiem wydała rozkaz rozbrojenia posterunku Milicji Obywatelskiej w Tykocinie, mieszczącego sie w budynku przedwojennego magistratu na Placu Czarnieckiego. W akcji tej uczestniczył Lucjan Grabowski, który pisze we wspomnieniach: „ Zmobilizowałem ludzi o dzień wcześniej, miałem więc czas, aby ich przeszkolić. W tej grupie był mój młodszy brat Piotrek „Bajan”, który rwał się do walki, błagał, abym go wszędzie ze sobą zabierał”*.
„Bajan” wstąpił potem do oddziału „Burego” , dowódcy okręgowego oddziału Pogotowia Akcji Specjalnej, stacjonującego potężnym oddziałem na terenie wsi Nieciece i Hermany „Rwał się do wojaczki i znalazł odpowiednie miejsce” - pisze Lucjan Grabowski o dalszych losach brata. „Ten oddział nie próżnował, ciągle toczył boje i potyczki. Rozbroił dotąd kilkanaście posterunków MO, zatrzymał kilka pociągów, w których odebrał broń wszystkim wojskowym, zarówno Polakom jak i Rosjanom, stoczył wiele bitew. Każdy dzień miał zapach krwi i prochu. Brat w rozmowie ze mną narzekał na rygor i twarde życie. Wyżywienie mieli bardzo skromne, żyli właściwie z jałmużny, mundury i buty były zdobyczne i przydzielone po akcji, samemu nie wolno było niczego ruszyć.”
Piotr Grabowski został aresztowany przez UB podczas zabawy zorganizowanej przez niego dla kolegów -partyzantów podczas Zielonych Świątek w rodzinnych Kapicach. Lucjan Grabowski zdołał uciec z obawy i zrozpaczony powziął plan wyrwania brata z opresji: „ Postanowiłem zrobić zasadzkę i złapać kilku oficerów ruskich lub naszych i użyć ich jako zakładników. Do realizacji planu przystąpiłem już po dwu dniach – przygotowałem zasadzkę w lesie koło wsi Zambrzyce.”
Plan wydostania brata z więzienia nie powiódł się. W końcu sierpnia 1946 roku Piotr Grabowski stanął przed Wojskowym Sądem Doraźnym, który skazał go na karę śmierci. O jej wykonaniu poinformowała prasa białostocka oraz – zgodnie z ówczesnym zwyczajem - plakat z nazwiskami straconych członków „bandy”. Lucjan Grabowski pisze: „ Nie wydał nikogo. Wytrzymał wszystkie tortury stosowane przez UB w Wysokiem Mazowieckiem, później został przewieziony do Białegostoku, ale tam też nic z niego nie wydusili”.
Maria Markiewicz
*
Wojna po wojnie. Synowie Polski. Lucjan Grabowski. KARTA nr 43
Informacje na tablicy uzupełniłam, o ile to było możliwe, by było wiadomo, kto jest kim, podałam też okoliczności śmierci tych osób.
Maria Markiewicz
por. Stefan Lenczewski „Trzask” Dowodził atakiem na posterunek MO w Tykocinie 30.VIII.1945 roku.
poległ 5.XI.1945 r. otoczony przez UB w kryjówce na grądzie na Narwi w okolicy wsi Rzędziany. Ciało zostało zabrane przez UB z Wysokiego Mazowieckiego.
plut. Kazimierz Tyborowski ps. „Sokół”
Brał udział w atak na posterunek MO w Tykocinie 30.VIII.1945 roku. Zginął w zasadzce na funkcjonariusza UB T. Pigzę na szosie w Borku pod Tykocinem 19 maja 1946 roku.
phor Kazimierz Wieczorkiewicz pol. 1952
Roman Sadowski pol. w 1946 ( spoczywa na cmentarzu, na grobie data 1.I.1947 i napis: zmarł śm. tragiczną
Zamordowani w więzieniu
Marian Rogowski 1947
Szczepan Roszkowski 1946
Piotr Grabowski ps. „Bajan” z Kapic, zmordowany w wiezieniu w Białymstoku w 1946,
brat Lucjana Grabowskiego z Kapic ps. „Wybicki”, brał udział w ataku na posterunek MO w Tykocinie 30 sierpnia 1945
Henryk Werbel ps. „Rybak“ zm. 1946
Brał udział w ataku na posterunek MO w Tykocinie 30 sierpnia 1945
Leon Awsiejew „Bojowy” zm. 1946
Brał udział w ataku na posterunek MO w Tykocinie 30 sierpnia 1945
Henryk Westryk- aresztowany podczas zasadzki UB na patrol żandarmerii NZW w Tykocinie, zamordowany w wiezieniu w Białymstoku na mocy wyroku sądu doraźnego w 1946 roku