31 Marca 2012

Zioła całej Wileńszczyzny

IMG_4504__Medium_.JPG

 

Skąd wzięły się te "konopielki" na głębokiej Wileńszczyźnie? Tego  Polka z Litwy, ledwo widoczna zza pęków mniejszych i większych palm nie potrafi wyjaśnić. Chciałabym jeszcze  powiedzieć, że na Podlasiu tak się nazywają wielkanocne piosenki, i ...duszki mieszkające w konopiach, ale rozmowę utrudniają  warszawianie przybywający na kiermasz palm wileńskich zorganizowanych w siedzibie Wspólnoty Polskiej na Krakowskim Przedmieściu w przeddzień Niedzieli Palmowej. Idąc od stoiska do stoiska rozmawiam Polkami z Wileńszczyzny o robieniu palm, a także o wileńskim chlebie, który jest niepowtarzalny, ciemny i da się kroić w cienkie, prawie przezroczyste pajdki. Je się je z "kindziukiem" albo ususzone i potarte czosnkiem i solą (świetne do piwa Tauras). "Czy wy ten chleb jecie tak na codzień?"- pytam, chociaż będąc w Wilnie przez tydzień zajadałam się tym chlebem i potem drugi tydzień w Polsce- "A jakże, pewnie że tak, to bardzo dobry chleb"- "A biały też macie?"- "Mamy, ale ciemny - lepszy. No my jemy tylko chleb i mięso"-"E, tam...kindziuka do chleba jecie cały rok? Chyba tylko na święta..." - "Parsiuczki hodujemy, to i mamy". Czuję, ze zostałam potraktowana jak pierwsza lepsza warszawianka, paniusia z miasta, i dalej nie wiem, jak to jest z tym wileńskim chlebem, kindziukiem i parsiukiem nie mówiąc już o konopiekach.