2 Listopada 2007

zaduszki

P1060558__Medium_.JPG 

    Rozświetlone słońcem i ubarwione kwiatami i wesołymi lampkami groby, tłumy ludzi, procesja wokół cmentarza. Miejsce wiecznego spoczynku ożywa, zmienia się nie do poznania, przepełnia go gwar i  wręcz radosny nastrój. Po raz pierwszy po wielu latach otwarta została kaplica rodziny Glogerów z obrazem przedstawiającym „Pietę” pędzla artysty-plastyka, urodzonej w Tykocinie Elżbiety Brzozowskiej. I nagle wielki kontrast miejsc opuszczonych - zaniedbanej zabytkowej cmentarnej kapliczki zwanej „latarnią umarłych” z rozpadającym się prowizorycznym daszkiem. Komuś dawno temu zależało, by uchronić tę pamiątkę i na tym się skończyło, to ślad niezrealizowanych planów ratowania zabytków tykocińskiego cmentarza, o których losie w końcu zadecyduje nieubłagany czas. I jeszcze jedno miejsce, bardzo smutne – jeden z trzech tykocińskich cmentarzy trzech wyznań (nie licząc tych nekropolii, które znajdują się pod ulicą Poświętną, ulicą 11 Listopada oraz pod ogrodem za plebanią). To całkiem chyba skazany na zapomnienie protestancki cmentarzyk za rzeką, znajdujący się na miejscu dawnego klasztoru, zdewastowany przez dziką roślinność i nie tylko. Na omszałych grobach z początków XIX wieku jeszcze da się odczytać polskie, niemieckie, rosyjskie nazwiska. Trudno tu wejść, zapalić znicze. A jest tu tyle śladów wielkiej historii Tykocina, prawdziwej historii, nie sztucznie rozdmuchiwanej. Jest tu pamiątka po potyczce stoczonej na moście tykocińskim w 1831 roku przez powstańców z wojskami rosyjskimi - pomnik poległego bohaterską śmiercią, jak głosi napis, rosyjskiego lejtnanta Piotra Geslera. Jest tu także podobno pochowany jeden z tykocińskich burmistrzów.

 

    Czy zapomnianym mieszkańcom dawnego Tykocina ktoś zapalił światełko pamięci podczas tegorocznego Święta Zmarłych?

Maria Markiewicz

 

fot. Marcin Sztabiński i Magdalena Zatorska