10 Czerwca 2013

Ogródki i ich właścielki

Ogródki przy Placu Czarnieckiego 10 przypominają o dwóch paniach, które je pielęgnowały i kochały: Marii Maliszewskiej i Alicji Matusiewicz.  Pamięć ta będzie trwała, dopóki w ogródkach będą kwitły ukochane przez nie kwiaty wiosenne, letnie, jesienne...

Maria Maliszewska zmarła w 1997 roku, Alicja Matusiewicz w roku 2010. Dosadzane są nowe rośliny, ale tylko takie, które nie zakłócałyby charakteru tych miejsc i z których ich dawne właścicielki byłyby zadowolone.

 

Ogródek babci - Marii z Kizlingów Maliszewskiej ( po prawej stronie ganku) -

czyli "welon panny młodej".

 

Babcine ulubione kwiaty to lewkonie - ze względu na zapach, cynie i bratki, które zawsze rosły na okazałym klombie. Środek tej kompozycji akcentowała wyniosła lilia o bladoróżowych płatkach, chociaż wcześniej była to lilia śnieżnobiała o intensywnym zapachu, jedyna godna tego miana, która występuje jako symbol czystości i niewinności. Przy zachodnim skraju ogródka rosły też błękitne ostróżki, potem pojawił się jaśmin, który urósł do ogromnych rozmiarów. Babcia lubiła w ogródku pastelowe barwy i kwiaty posadzone w określonym porządku: pod ścianą floksy, fiołki na peryferiach, pomiędzy oknami pnąca się aż po dach,   intensywnie kwitnąca przez cały rok, ciemnoczerwona róża.

Teraz , na początku czerwca  ogródek jest jeszcze bardziej zwiewny niż kiedyś, wypełniony po brzegi kwitnącym dubeltowym jaśminem i girlandami drobnych różyczek , którym zwiewności dodają liliowe naparstnice i dzwonki kapanuli (kampanilla). Nie wiadomo skąd wziął się tu krzak asparagusa, ale z pewnością dopełnia całości. Niedawno posadzona szałwia lekarska o liliowych palemkach i szarych listkach jest tu jak najbardziej na miejscu. To niezwykły ogródek i ozdoba domu, pomimo, że nieokiełznany barwinek woła o większą kontrolę i pracę, pracę i jeszcze raz pracę...