23 Maja 2011

To sobie chłopcy polatali

 

21 maja 2011 r. na nadwiślańskich łąkach w Górze Kalwarii odbył się memoriał Gen. Ludomiła Rayskiego. Była to II Eliminacja Pucharu Polski ACES (skrót międzynarodowej organizacji Air Combat Elementary Support) w kategoriach modeli z I i II Wojny Światowej. Walki te to seria spotkań modelarzy lotniczych z całego kraju, którym nie wystarcza zwykłe latanie, lecz potrzebują dawki adrenaliny wywołanej toczeniem bezpośredniej walki powietrznej. Modele to makiety rzeczywistych samolotów wojskowych z czasów pierwszej i drugiej wojny światowej, napędzane silnikami spalinowymi, ciągnące za sobą kilkumetrowe taśmy będące celem dla atakującego wroga. Za każde cięcie taśmy przeciwnika pilot otrzymuje 100 pkt., dodatkowo punkty zdobywa się za każdą sekundę walki i za wierność modelu w stosunku do oryginału. Jak widać na zdjęciach wydarzenie ma formę pikniku, gdzie można przyjść całą rodziną i wraz z pilotami doskonale się bawić na świeżym powietrzu. Tegoroczne zawody w kategorii I Wojna Światowa wygrał Jacek Sobotka, a w II Wojnie Światowej triumfował Andrzej Żelazowski. Obaj są członkami eskadry Mad Dogs - Góra Kalwaria.Tyle komentarz uczestnika zawodów.

Ze swojej strony muszę dodać, że walka powietrzna wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Spodziewałem się raczej nudnawego gapienia się w niebo do oślepnięcia i zesztywnienia karku i chwalenia „O, jakie piękne akrobacje!”. Tymczasem stałem jak słup soli i z prawdziwym dreszczykiem emocji śledziłem sześć krążących po niebie z ogromną szybkością i walczących ze sobą  samolotów. Kto komu pierwszy utnie, a kto spadnie - bo oczywiście były powietrzne kolizje, takie ze spadaniem na ziemię jak kamień ( no, bez smugi dymu  :) ) - a kto zetnie lotem koszącym styropianowe paliki wbite w ziemie. W tej walce akrobacje nie są celem samym dla siebie , są tylko jednym ze środków, aby uniknąć zestrzelenia. I to jest właściwy cel – pokąsać, ale i przetrwać. To jest dopiero prawdziwy sprawdzian kunsztu latania. Szóstka gniewnych, ganiających po niebie i walczących każdy z każdym  prawdziwych myśliwców. Na ziemi sześciu pilotów, stojących ze sterami w rękach i kaskach na głowach, skupionych, ale wesołych i dogadujących sobie wzajemnie. A po syrenie kończącej kolejną walkę lądowanie i chwila wytchnienia dla pilotów, widzów i dla samolotów, które z krwiożerczych bestii, szybkich, agresywnych i głośno warczących stały się nagle niewinnymi modelami zdjętymi ze ściany i leniwie wygrzewającymi się w ciszy w słońcu na trawie.

Nikt tu nie biadoli nad ranami zadanymi i otrzymanymi w walce. Piloci troskliwie opatrują rany taśmą klejącą czy sklejką  i po chwili są już gotowi do następnej walki. I zabawa zaczyna się od nowa.

Pal sześć śmigłowce! Pal sześć akrobacje! To jest prawdziwe latanie. P O L E C A M.

T.M.